Koronawirus – zweryfikował wszystkie nasze plany. My – zdobywcy szczytów, w zależności od kondycji i sił, które drzemią w nas głęboko ukryte, nagle zostaliśmy w domowych pieleszach. Przez te kilka lat działalności naszego klubu preferowaliśmy grupowe wyprawy po zdrowie. Wykształciła się w nas odpowiedzialność za drugiego człowieka, wyostrzył zmysł obserwacji i czucia. Pomocna dłoń na szlaku, czy słowa wsparcia to stało się naszą drugą naturą. Życzliwość w pełnym tego słowa znaczeniu. Zdobyliśmy już dwie Korony Gór Polski, pokonując przy tym swoje słabości. Dzisiaj przed nami stanęło ogromne wyzwanie; koronawirus. O ile wcześniej z radością i ochotą wyrywaliśmy się z domu, to teraz trudno nas z tego domu wyciągnąć. Obawa przed nieznanym, nasz wiek i to, ze odporność już nie ta skutecznie nas blokuje. To dla nas bardzo ciężki czas, mimo odwołanych wielu spotkań i wypraw, jak ta wiosenna z Marzanną, możemy być dla siebie wsparciem. Kontakty bezpośrednie są niewskazane, ale jest tyle innych sposobów. Są telefony – jak często dzwonisz do przyjaciół ? A sms-y, kiedy ostatnio pisałeś do przyjaciela, chociaż krótki tekst, banał; co u Ciebie słychać ? A emaile ? Tu można się rozwinąć, przypomnieć sobie jak kiedyś pisało się listy i wyczekiwało na odpowiedź ? Jest wiele możliwości, z której korzystasz najczęściej ? Co z nami będzie ?
Bądźmy w kontakcie, dzielmy się problemami, cieszmy się z naszych sukcesów, pomagajmy na tyle na ile możemy, przecież jest na 200 w Klubie Miłośników Gór, a pewnie drugie tyle, a może i jeszcze więcej mamy przyjaciół i sympatyków. Razem możemy góry przenosić, razem możemy pokonać koronawirusa. Włodek i Grażyna.